21 sierpnia 2012r.
Odzyskałam głos, ale nadal boli mnie gardło, poza tym często powtarzam, że zawsze lepiej piszę, niż mówię. Wiem, już dawno wysłałam Ci ten tekst, ale był pozbawiony dedykacji. Czekał do dzisiaj. Pamiętasz nasze duże zeszyty do wypracowań, które mieliśmy w gimnazjum na języku polskim? Na jednej ze stron uczyliśmy się również pisać właśnie dedykacje. Im krótsze, im konkretniejsze – tym lepiej. Dlatego siedziałam znękana nad wymyśleniem przykładowej o wiele dłużej niż pisząc charakterystykę porównawczą Cześnika i Rejenta. Ostatecznie – krótkie formy nie są dla mnie. Tak jak dla Ciebie nigdy nie będzie chodzenie w puchatych sweterkach czy traktowanie życia z całkowitą powagą. Jednocześnie wiedz, że ze wszystkich osób, które znam, Ty żyjesz chyba najpełniej i najprawdziwiej, choć wcale się z tym nie afiszujesz. Twoja przyszłość jest tu i teraz. Nie zdajesz sobie pojęcia z tego, jak piękna jest Twoja twarz, gdy mówisz, że Twój motocykl potrzebuje wymiany tego czy tamtego. Nawet nie podejrzewasz, jakie wrażenie na mnie wywołałaś, gdy podczas ostatniej sesji u Jagody wyginałaś się na białym stołku, trzymając przy oku aparat fotograficzny. I jaka wdzięczna Ci jestem, gdy potrafisz się do mnie uśmiechnąć bez powodu. Dlatego możesz na mnie liczyć, jeśli tylko będziesz mnie potrzebować. Dlatego nie życzę Ci spełnienia marzeń – wiem, że masz w sobie tyle siły, że jeśli naprawdę będzie Ci zależeć na ich spełnieniu, dasz sobie radę. Życzę Ci po prostu szczęścia w każdym dniu Twojego (już dwudziestoletniego!) życia.
Odzyskałam głos, ale nadal boli mnie gardło, poza tym często powtarzam, że zawsze lepiej piszę, niż mówię. Wiem, już dawno wysłałam Ci ten tekst, ale był pozbawiony dedykacji. Czekał do dzisiaj. Pamiętasz nasze duże zeszyty do wypracowań, które mieliśmy w gimnazjum na języku polskim? Na jednej ze stron uczyliśmy się również pisać właśnie dedykacje. Im krótsze, im konkretniejsze – tym lepiej. Dlatego siedziałam znękana nad wymyśleniem przykładowej o wiele dłużej niż pisząc charakterystykę porównawczą Cześnika i Rejenta. Ostatecznie – krótkie formy nie są dla mnie. Tak jak dla Ciebie nigdy nie będzie chodzenie w puchatych sweterkach czy traktowanie życia z całkowitą powagą. Jednocześnie wiedz, że ze wszystkich osób, które znam, Ty żyjesz chyba najpełniej i najprawdziwiej, choć wcale się z tym nie afiszujesz. Twoja przyszłość jest tu i teraz. Nie zdajesz sobie pojęcia z tego, jak piękna jest Twoja twarz, gdy mówisz, że Twój motocykl potrzebuje wymiany tego czy tamtego. Nawet nie podejrzewasz, jakie wrażenie na mnie wywołałaś, gdy podczas ostatniej sesji u Jagody wyginałaś się na białym stołku, trzymając przy oku aparat fotograficzny. I jaka wdzięczna Ci jestem, gdy potrafisz się do mnie uśmiechnąć bez powodu. Dlatego możesz na mnie liczyć, jeśli tylko będziesz mnie potrzebować. Dlatego nie życzę Ci spełnienia marzeń – wiem, że masz w sobie tyle siły, że jeśli naprawdę będzie Ci zależeć na ich spełnieniu, dasz sobie radę. Życzę Ci po prostu szczęścia w każdym dniu Twojego (już dwudziestoletniego!) życia.
Natalii - Emilia
Natsu
Ma
czarną skórzaną kurtkę i buty na obcasie tak wysokim, że często sięga nieba.
Spod uchatej czapki wystaje filuterna rudawa grzywka, jedyne wspomnienie po
grzecznej dziewczynce, jaką kiedyś była. Nawet jej piegi mają teraz drapieżny
charakter, tak jak cętki na lamparciej sierści. Ostre brwi nadają wygląd
polującego jastrzębia. Gorzko brązowe oczy śmieją się do nowotomyskich
budynków, gdy przemierza szare uliczki na swoim motorze. Szybka Majesty nie
będzie jednak nigdy większą księżniczką niż ona sama.
Gdy
pozuje do zdjęć, owinięta białym prześcieradłem, wpatrzona przez okno w
nieistniejącą rzeczywistość, uśmiecha się subtelnie wargami, z których dolna
przebita jest buntowniczym srebrnym kolczykiem. Odgarnia długie włosy, świeżo
rozplecione z twardych dredów, by pokazać przed aparatem maleńką różyczkę,
zdobiącą jej smukły kark.
-
Nie, musisz zrobić tak… - mówi delikatnym, lecz zdecydowanym głosem,
przypominającym czysty dźwięk, jaki wydają poruszane przez lekkie powiewy
wiatru dzwoneczki.
Chyba
woli stać po drugiej stronie obiektywu. Albo własnoręcznie manipulować ludźmi,
by widzieli ją taką, jaką chce być.
Fotograf
wyczuwa jej zdecydowanie, jaśminową woń perfum i truskawkowy balsam. Dziwna
jest ta dwudziestoletnia dziewczyna, myśli, gdy ta ubiera się w prostą koszulę
w kratę, po czym uśmiecha się do niego kącikiem ust. Ma piękne, szczupłe ciało,
którego nie boi się odsłaniać. Nie protestuje, gdy chce jej zrobić zdjęcie w
rozpiętej bluzce, odsłaniającej fragment białej piersi, mimo że ma na sobie
jaskrawozielone majtki, po których beztrosko, w słodkim chaosie biegają
biedronki.
-
Rysujesz? – pyta Natalię, ale ona kręci głową. – Malujesz? Rzeźbisz? Jesteś
literatką? – dopytuje się wciąż, naciskając szybko spust migawki. Odpowiada za
każdym razem przecząco. – To nic. I tak jesteś artystką.
W
każdym jej geście, w każdym, nawet najdrobniejszym wygięciu młodego ciała,
zbudowanego w oczach mężczyzny z samych idealnych łuków, czai się abstrakcja.
Można tylko schylić głowę z pokorą i dawać się dalej zachwycać.
Natalia
cisnęła na stolik plik nowych czarno-białych fotografii. Rzuciłyśmy się na nie
chciwie, widząc w ujęciach wszystkie kolory tęczy, malujące się na twarzy
odważnej modelki.
-
Muszę znaleźć faceta, żeby dla niego też sobie porobić takie fotki… - mówię,
ale wiem, że przyjaciółka zrobiła je dla własnej satysfakcji. – Albo ogólnie,
bo siara w tym wieku nie mieć nikogo – poprawiam się.
-
Daj spokój, a co ma Jools powiedzieć? – pyta Natalia ze śmiechem na perlistych
zębach.
Jesteśmy
w jej niewielkim pokoju, w blokowej klitce. A ona siedzi przed nami na stoliku
do kawy, jakby był to co najmniej tron królowej Wielkiej Brytanii albo
siedzisko księżnej elfów. Jest bezpardonowa. Prawdę zawsze ujmie w taki sposób,
by brzmiała rozbrajająco, nieważne, jak bardzo banalna będzie. Nie chce nikogo
krzywdzić. To byłoby najdalsze od jej poczucia sprawiedliwości, trochę tylko
skrzywionego przez życie, ale i tak nie ma na co narzekać, o czym wie z
pewnością.
-
No dzięki! – fuka Jools.
-
Do usług. I co, ładne?
Kiwam
głową z ironicznym uśmieszkiem. Dla mnie Natalia zawsze będzie miała jedenaście
lat. Zawsze będę widzieć ją w otoczeniu książek nowotomyskiej wypożyczalni dla
dzieci jako dziewczynkę, przypominającą rozchichotaną wiewiórkę. Która sili się
na powagę i mówi panikującym dziewczątkom, by nie zachowywały się jak
wybrzydzające nastolatki, bo bierzemy udział w zabawie dla dzieci. Ani ona, ani
ja, nigdy nie zrozumiemy, jak się tam wpakowałyśmy, w ten głupi konkurs, nie
wiadomo jaki ani jakim cudem nas to połączyło. Czasem mój obraz zmieni
otoczenie, zobaczę ją wtedy na pochmurnych schodach szkoły muzycznej, na których jej
intensywnie rude włosy będą się odcinać na tle zielonkawych ścian. Z pleców zwiśnie futerał na gitarę.
-
To ty – powie wtedy na mój widok, jakby znała mnie całe życie, choć nie
pamiętała mojego imienia.
A
może to będę ja.
Rysowanie literackich portretów to jedna z tych rzeczy, która wychodzi Ci tak przefantastycznie, że aż zazdrość człowieka bierze. Tak samo jak koncówki, chociaz ta nie przebiła tej z "Władka", która pozostanie chyba moją ulubioną na zawsze, ło. I wyłącz, blagam, weryfikację obrazkową ;)
OdpowiedzUsuńMówisz - masz, wyłączyłam. ^^
UsuńE, nie sądzę. Bardzo, bardzo dużo mi jeszcze brakuje do tego, żebym sama była z tworzenia postaci zadowolona. Ale dzięki. ^^
Marudzi. Nie jej oceniać, jak ludzie mówio, że super, to super ;)
Usuń